Podstawowe pytania.
Jak wyczyścić matówkę
Jeśli nie musisz to naucz
się żyć z tymi paprochami, absolutnie nie wpływają one na jakość
zdjęć. Jeśli jednak musisz wyczyścić matówkę pamiętaj o jednym: nie
dotykaj jej niczym bezpośrednio!!! Możesz sobie ją trwale porysować
nawet delikatnym pędzelkiem, a takie rysy mocniej drażnią niż jakiś
paproch. Możesz matówkę lekko przedmuchać sprężonym powietrzem (z
większej odległości i delikatnym strumieniem). Jest też drugi sposób.
Naelektryzuj ebonitową pałeczkę (taką jak na lekcjach fizyki) i w ten
sposób ściągnij paprochy (powinny przeskoczyć z matówki na pałeczkę).
Ten sposób czyszczenia dotyczy oczywiście tylko paprochów. Natomiast
jeśli na matówce pojawiły się jakieś plamy lub przebarwienia wypada
odwiedzić serwis.
Jak wyczyścić lustro ?
Lustro w aparacie
fotograficznym to cienka płytka z napylona zewnętrzną warstwą
odblaskową (w normalnym lustrze warstwa ta zabezpieczoną jest szybą).
W związku z tym nie można czyścić lustra bezpośrednio, bo można je
sobie trwale porysować! Lustro powinno czyścić się tak samo jak
matówkę. Trzeba jednak uważać, aby nie wydmuchać za pomocą sprężonego
powietrza śmieci do wnętrza aparatu.
Jak czyścić obiektyw ?
Nie czyścić... :-)
A jak musisz, to pamiętaj,
że obiektywy mają powłokę antyodblaskową. Nie używać żadnej
podejrzanej ani przypadkowej chemii (typu płyn do mycia garów)!
Gruszką przedmuchać, pozostałe pyłki usunąć pędzelkiem, miękką szmatką
bawełnianą z dodatkiem specjalnego płynu do czyszczenia optyki (kupisz
w sklepie) od środka do zewnątrz soczewki ruchami okrężnymi
przeczyścić. Są jeszcze inne cuda (typu żel, który zasycha warstwą na
soczewce, a Ty go ściągasz razem z brudem bez szorowania). Odbite
paluchy czyścić z obiektywu jak najszybciej - zawierają kwasy i
niszczą powłoki antyodblaskowe.
Jak fotografować fajerwerki ?
Przed pokazem należy
skompletować odpowiednie wyposażenie. Na pewno będzie Ci potrzebny
stabilny statyw. Nie znaczy to, ze nie da się zrobić zdjęcia
fajerwerków "z ręki", jednak większość moich zdjęć była naświetlana
przez kilkanaście sekund, a do tego statyw jest niezbędny. Do
tego potrzebny będzie wężyk, aby w odpowiednim momencie bez wstrząsów
otworzyć i zamknąć migawkę aparatu. Samowyzwalacz niestety nie nadaje
się do tego celu. Ogniskowa obiektywu należy dobrać w zależności od
odległości od miejsca pokazu i efektu jaki chcesz uzyskać. Do
zarejestrowania pojedynczych wybuchów zajmujących całą klatkę powinien
wystarczyć obiektyw o ogniskowej 100-180mm. Zazwyczaj z miejsca
przeznaczonego dla publiczności dobrze spisują się obiektywy poniżej
35mm. Umożliwiają one wkomponowanie jakiegoś stałego elementu (np.
budynku, drzewa) w kadr. Jakiego użyć filmu? Najlepiej tego samego, na
którym najczęściej robisz "normalne" zdjęcia. Odpowiednio do czułości
filmu należy dobrać parametry ekspozycji. Dla filmu o czułości 100 ASA
stosuje przysłonę f8-f11. Dla filmów o większej lub mniejszej czułości
należy odpowiednio zwiększyć lub zmniejszyć wartość przysłony. Czas
otwarcia migawki zależy tylko od Ciebie. Ja lubię otworzyć migawkę w
chwili wystrzelenia racy i zamknąć w momencie jej całkowitego
wygaszenia. Można tez zostawić migawkę otwartą i ciemną czapeczka (lub
czymkolwiek innym) zasłaniać obiektyw w odpowiednich chwilach -
"łapiąc" co ciekawsze wybuchy. Nie ustawiaj ostrości na nieskończoność
- bo może się okazać, ze zdjęcia wyjdą nieostre. Lepiej wykorzystać do
ustawienia ostrości pierwsze wybuchy. Powyższe ustawienia ekspozycji
dotyczą tylko zdjęć nie zawierających żadnych innych elementów poza
fajerwerkami. Jeśli w kadrze znajduje się, np. podświetlona fontanna
ustaw tak parametry ekspozycji i ostrość, aby fontanna wyszła
prawidłowo naświetlona. Mając już odpowiednie wyposażenie i plan
działania w głowie, można udać się na miejsce pokazu i dowiedzieć się
kiedy i gdzie on się dokładnie odbędzie. Warto do tych danych dodać 30
minutowa poprawkę. Uzyskawszy te informacje można pospacerować po
okolicy w celu znalezienia odpowiedniego miejsca na zdjęcia.
Jaki wybrać statyw ?
Jeśli już chcesz kupić
statyw to pamiętaj - nie oszczędzaj na nim. Nie opłaca się mocować
drogiego, dużego i ciężkiego aparatu na tanim, wiotkim, lekkim
statywie (jak się wszystko przewróci to zrozumiesz o co mi chodzi). Z
mojej strony mogę z czystym sumieniem polecić statywy Manfrotto.
Manfrotto produkuje kilkanaście modeli statywów i głowic do nich, co
pozwala na dobranie optymalnego dla użytkownika zestawu. Osobiście
posiadam model 190 z głowicą 141RC, cały zestaw waży 2,7 kg wysoki
jest na 1,5 m (maksymalnie rozłożony) po złożeniu 0,65 m. Zestaw ten
jest dość lekki (aluminium), a za razem stateczny. Do wad zaliczyć
mogę odstające rączki głowicy - przeszkadzają w transporcie. Dużo
lepszy (ale i dużo droższy) jest zestaw 055 z głowicą 410 - waży
3,9 kg wysokość 1,90 m (maksymalnie rozłożony) po złożeniu 0,85 m.
Co to jest Ultrasonic ?
Canon - Ultrasonic (USM)
jest to pierścieniowy silniczek ultradźwiękowy, umożliwia szybsze i
cichsze ogniskowanie niż tradycyjne silniczki, można bez wyłączenia AF
zmieniać ostrość ręcznie (w większości obiektywów)
Nikon - Silent Wave
Sigma - Hyper Sonic Motor (HSM)
Filtry
Filtry ogólnego
przeznaczenia:
- neutral, UV, skylight (w celu zabezpieczenia obiektywu,
pejzaż),
- polaryzacyjny (pejzaż, portret, martwa natura (studio), makro,
architektura... -),
Filtry do pejzażu:
- połówkowy szary,
- ND (o wysokim współczynniku tłumienia),
- inne kolorowe połówkowe (np. niebieski, fioletowy),
Filtry do portretu
- duto, soft, fog, itp. (do wyboru).
- ND (tłumiący o 1-2EV),
- gwiazdki,
Filtry do makro,
- soczewki nasadkowe
- nie pamiętam nazwy, ale są takie z jedna połówka soczewkowa, a jedna
normalna,
- gwiazdki
Filtry do architektury:
- ND (o wysokim współczynniku tłumienia),
- gwiazdki
Oprócz tego:
Do fotografowania na slajdach,
- filtry do konwersji temp. barwnej światła (np. 81A, 80A,
itd.),
Do fotografii cz-b.
- żółty, pomarańczowy, czerwony, zielony
Czym różni
się filtr polaryzacyjny od kołowego ?
Efekt działania
polaryzatora kołowego i liniowego jest taki sam, różnica jest tylko w
budowie filtra. Generalnie mówiąc, do aparatów SLR z AF i niektórych
SLR manualnych należy stosować polaryzator kołowy by uniknąć błędów
wskazań światłomierza. Wbrew powszechnie panującej opinii (szczególnie
wśród sprzedawców) polaryzator nie ma żadnego wpływu na działanie
autofokusa, (autofokus "widzi" go tak samo jak filtr szary). Potrzeba
założenia polaryzatora kołowego na aparat z AF wynika z zastosowania
półprzeźroczystego lustra w lustrzankach z AF. Czujnik autofokusa
"widzi" polaryzator jako filtr szary, to światłomierz wbudowany w
pryzmat jest czuły na laryzację. Polaryzator kołowy to polaryzator
liniowy z dodatkowym elementem ćwierćfalowym. Odwrócony polaryzator
kołowy działa jak polaryzator liniowy.
Filmy na podczerwień.
Ilford SFX 200
ISO 200
Przy fotografowaniu bez filtru czerwonego zachowuje się jak zwykły
film czarno-biały, z filtrem rejestruje fale aż do 740 nm, najlepsze
efekty osiąga się w słoneczny dzień przy tylnym oświetleniu.
Kodak High Infrared
ISO 80
Zakres uczulenia sięga aż 900 nm. Czarno-biały.
Konica Infrared 750
ISO 32
Zakres uczulenia sięga 750 nm. Zachowuje się podobnie jak
w/w Ilford. Czarno-biały.
Jak fotografować ślub ?
Jak robić ślub? Ostrożnie i
na pewniaka, nie eksperymentować z nieznanym filmem, aparatem,
fleszem, technika. Film "weselny" Fuji NPH 400, pomierzyć światło
zastane (spotem na twarze), potem aparat na manual, ustawić wyniki
pomiaru na aparacie, czas - najdłuższy jaki dasz rade utrzymać z ręki
(1/60 - 1/30 ale nie dłużej), przysłona - według gustu w sprawie głębi
ostrości, flesz na zwykłym TTL (traktować flesz główne źródło światła
- rozpiętość tonalna filmu będzie się musiała martwić o ekspozycje
tła, stad konieczna max ekspozycja, jaka dasz rade uzyskać z
nieuchronnego kompromisu pomiędzy trzymaniem długich czasów z ręki i
rozsądną głębią ostrości). Jeśli możesz wnieść statyw albo
monopod, to bardziej nieruchawe sceny rób głownie przy świetle
zastanym, z delikatnym dopalaniem lampa. Obiektywy - jeden krótki zoom
(28-70, 28-80) jeden dłuższy zoom 70-200 lub stałoogniskowy 200mm,
ewentualnie szeroki kat 20-24mm na przepite gęby na weselu. Co
najmniej dwa komplety zapasowych baterii do wszystkiego!!! Filmu dwa
razy więcej niż sadzisz, że będziesz potrzebował. Film ci i tak
wyjdzie taniej niż powtórka wesela.
Jak uzyskać ziarnisty
negatyw ?
Wywołaj wysokoczuły negatyw
(400 ISO) w mocno przepracowanym wywoływaczu np. Hydrofenie (po
wywołaniu 4 przepisowych negatywów wywołaj jeszcze całkowicie
naświetlone np. 8 negatywów , mogą być jakieś odpadowe) z
uwzględnieniem czasu wywołania jak dla kolejnego 12, czy 13 negatywu.
Jeżeli wolisz bardziej naukowa metodę to użyj wywoływacza FX:
metal
0,5 g
glicyna
0,5 g
siarczyn sodowy bezw.
50,0 g
żółcień pinakryptolowa (roztwór 0,05%) 250
ml
woda do objętości
1 litr
Zamiast żółcieni można użyć bromek potasowy w ilości 0,5 g na litr
(gorsza ostrość konturowa) wywoływacz ten podwyższa
światłoczułość negatywu o ok 50 % czasy wywoływania:
Kodak Tri-X
12 min
Ilford HP 5 (mały obrazek) 11 min
Agfapan 400
12 min
Fotopan HL (mały obrazek) 11 min
Foma 400
13 min
Foma 800
15 min
Po co krótki czas
synchronizacji ?
Najczęściej podawanym
przykładem zastosowania krótkiego czasu synchronizacji jest portret
osoby stojącej w cieniu, która w tle ma bardzo jasna scenę. Jeżeli nie
użyjesz lampy, to albo tło będzie biała plama, albo modelka czarna
plamą. Jeżeli użyjesz lampy z normalnym czasem synchronizacji (np.
1/90 s) do rozjaśnienia modelki, to w celu zrównoważenia jasności tła
musisz mocno przymknąć przysłonę. W efekcie uzyskasz bardzo dużą
głębię ostrości, przez co portret nie będzie portretem. W tym momencie
przychodzi z pomocą krotki czas synchronizacji. Zostawiasz przysłonę
otwarta do np. f/1,4, dla której to wartości prawidłowy czas
naświetlania dla tła wynosi np. 1/4000 s. Pamiętamy, ze modelka stoi w
cieniu, a wiec trzeba ja doświetlić lampa, synchronizowana właśnie na
te 1/4000 s. Dzięki temu masz wszystko co trzeba: zarówno modelka jak
i tło są prawidłowo naświetlone, a głębia ostrości jest minimalna.
Wywoływanie negatywów
Można w R09 (Fomadon się to
nazywa) lub w Fomadonach LQN (występują w wersji kontrastowej i
neutralnej) - warto przede wszystkim ze względu na cenę i wygodę.
Jedna flaszka (250 ml) kosztuje od 12 (R09) do 15 zł i starcza na czas
bliżej nieokreślony - zależnie od tego, w jakich rozcieńczeniach
stosujesz. Przy standardowym 1:40 (można 1:20, 1:80, 1:100, 1:150 i
1:200) pobierasz strzykawką 15 ml i zalewasz w naczyniu z podziałką do
600 ml - wystarcza na jeden film 120 (obrazek 6x6) - na jeden
małoobrazkowy wystarczy 10 ml (dopełnione do 400 ml). Tak wiec przy
palnym i roztworach 1:40 wystarcza na 25 filmów i to przy założeniu,
ze po każdym wołaniu wylewasz w diabły roztwór. Można go oczywiście
przechowywać i w jednym wołać do 6 negatywów, ale przy takiej cenie
gra jest nie warta świeczki, a i wygoda (przy wylewaniu)
nieporównywalna. I to właśnie przede wszystkim ze względu na wygodę
polecam czeską chemie do czeskich negatywów. Jeżeli chcesz uzyskać
dopracowane cienie i półtony, możesz się bawić w roztwory 1:100 wyżej
wymienionych chemii. Jeżeli jednak potrzebujesz mniejszego ziarna, to
przede wszystkim zmień negatyw:) Jeżeli chcesz przy nim pozostać, to
użyj polskiego odpowiednika (bo tani) D76 - produktu Fotonu o nazwie
W-37. Fabryka poleca rozpuszczenie zawartości pudełka na 1 litr. I to
działa naprawdę świetnie. Jeżeli jednak zacięcie walczysz z ziarnem i
kochasz półtony, to rozdziel (można nawet metoda "jedna łyżeczka na
lewo, jedna na prawo") na polowe oba proszki i z każdej porcji zrób 1
litr roztworu (czas wołania przedłużyć 1,5 raza). Działa naprawdę
rewelacyjnie - nie mówiąc już o cenie (3,5 zł), za która można wywołać
10 negatywów (można i 15 z niezłym skutkiem, ale przy takich kosztach
nie warto przeginać). Roztwór o mniejszym stężeniu ma tez te zaletę,
ze jak się pomylisz w obliczeniach czasu o minutę czy dwie lub zbyt
nerwowo potrzasać koreksem i nagrzewasz go w dłoniach :), to nie
będzie tragedii. Oczywiście są jeszcze b. dobre negatywy i wywoływacze
Kodaka czy Ilforda, ale jak ma być tanio, to trzeba ich unikać. Może
poza dyskutowanym onegdaj szeroko na liście Kodak Academy 200 - tani
(zgadzają się wszyscy), lecz w kwestii jakości zdania są podzielone
(moim zdaniem warto spróbować). Można też próbować z innymi
wywoływaczami tanimi - produkcji Fotonu. Nie będę o nich pisał, bo
choć używałem, to krotko i nie mam doświadczeń. Natomiast znam ludzi,
którzy bawili się w nie i teraz używają (nawet do negatywów Ilforda i
Kodaka) wspomnianego W-37.
Mam problemy z uzyskaniem niebieskiego, a nawet błękitnego koloru
nieba.
Powodów może być wiele - od
złej obróbki zdjęcia w labie, po źle ustawienie w stosunku do słońca
podczas wykonywania zdjęcia. Oto kilka porad co zrobić aby niebo było
wreszcie niebieskie. - Pamiętaj, ze robiąc zdjęcie pod słońce lub ze
słońcem - niebo będzie mniej błękitne niż to po Twojej prawej i lewej
stronie. - Pora dnia, czy roku również ma duży wpływ na "niebieskość"
nieba. - Jeśli linia nieba jest oddzielona od widnokręgu linią prostą,
lub zbliżona do prostej możesz użyć niebieskiego lub szarego filtru
połówkowego. - Dobre efekty daje stosowanie filtra polaryzacyjnego.
Pamiętaj jednak, ze jego zastosowanie jest ograniczone. Przy zdjęciach
wykonanych obiektywem szerokokątnym niebo może wyglądać nienaturalnie.
Filtr polaryzacyjny działa intensywniej na niektórych fragmentach
nieba niż na pozostałych. Możesz sprawdzić w której części nieba filtr
polaryzacyjny będzie działał najmocniej. Skieruj kciuk w stronę słońca
i pokręć dłonią - palce będą wskazywać wycinek nieba, który będzie
najbardziej niebieski po użyciu filtra. - Możesz użyć negatywów lub
slajdów, które zwiększają nasycenie kolorów, np. Fuji Velvia lub Agfa
Ultra 50. Pamiętaj jednak, ze materiały te niezbyt wiernie oddają
kolor ludzkiej skóry. - Jeśli fotografujesz coś ciemnego z bliska
możesz w celu zmniejszenia kontrastu miedzy obiektem a niebem użyć
lampy błyskowej. Wtedy uzyskasz prawidłowo naświetlony obiekt z
błękitnym niebem w tle. A na koniec najważniejsze. Zanotuj parametry
ekspozycji dla sceny, która chcesz sfotografować. Następnie zmierz
punktowo niebo ponad scena. Jeśli parametry ekspozycji dla nieba będą
niższe od tych dla całej sceny, będziesz miał na zdjęciach niebo jak z
pocztówki. Jeśli jednak parametry ekspozycji dla nieba będą wyższe o
1EV lub więcej musisz liczyć się z tym, ze niebo na Twoich zdjęciach
będzie pozbawione ładnego koloru. Wtedy musisz zastosować któryś z
podanych poprzednio sposobów.
Nadruki na odbitkach
Nadruki nie mają dla Was
ŻADNEGO ZNACZENIA !!! Nie wolno oceniać pracy laboranta po tym, co
jest z tyłu nadrukowane ! Udowodnię Wam, ze zdjęcie NNN będzie
doskonałe, a np. 2 B2A będzie do wyrzucenia ! Nie można mówić, że
zdjęcie było NNN, więc laborant się nie starał...
Na przykładzie labu Fuji :
<No.14A> 02 1 AN1...
1. To co w <zawiasach> to
numer klatki,
2. Dwie następne cyfry to
numer kanału na jakim to chodzi, pierwsza z nich oznacza producenta
filmu, np. 0 to Fuji, 1 Kodak, 2 Konica, 3
Agfa itd., druga oznacza czułość filmu - 0 to
100 ASA, 1-200, 2-400, 3-800,
2-400, 3-800 i 1600 ASA.
3. Następna pozycja oznacza
korektę czasu naświetlania w stosunku do tego, co wymyślił lab.
Przedłużenie to cyfry 1,2,3,4,5, skrócenie to litery A, B, C, D, jeśli
bez zmian, to N.
4. Następne trzy pozycje to
kolory, po kolei : cyan, magenta, yellow. I tak samo litery to
zmniejszanie, cyfry zwiększanie. Ale np. zapis
ANA, to w przybliżeniu to samo, co N1N, bo zdjąć zielonego (cyanu i
żółtego), to to samo, co wpuścić magenty. Tak wygląda przy
standardowym programie, choć możliwe też są inne oznaczenia, ale to
już zbyt dużo pisania. W przykładzie <No.14A> 02 1 AN1... to znaczy,
że zdjęcie wykonano z klatki nr 14 A, na kanale 02 (w tym konkretnym
przypadku Fuji 400), korygując czas naświetlania +1 w stosunku do
wskazań labu, zdejmując 1 z cyanu (A), magenta bez zmian, żółty +1 w
stosunku do tego, co lab wybrał. Dalsze oznaczenia nie maja
praktycznie żadnego znaczenia, jest to np. numer sortu.
Tak działa minilab -
część pierwsza
Na początek parę rzeczy
oczywistych. Wyposażenie mini laboratorium to procesor do wywoływania
filmów i printer-procesor do odbitek. Są maszyny, łączące te funkcje
("dwa w jednym"), ale w rzeczywistości są to nadal dwa urządzenia,
tyle że wpakowane do jednej obudowy (np. Noritsu QSS Micro, Gretag
Masterlab, KIS). Zacznę od opisu procesora filmowego (pewnie to mniej
ciekawe od printera, ale w treści utworu literackiego napięcie należy
stopniowo zwiększać...). Procesor chemiczny do printera jest podobny,
wiec sporo z tego co następuje będzie się odnosić do obu maszyn.
Maszyny do wywoływania filmów mogą być trzech rodzajów: bębnowe (np.JOBO,
czyli zautomatyzowany koreks), przeciągowe (typowe w mini i megalabach)
i ramowo-tankowe (głównie w laboratoriach profesjonalnych). W
minilaboratorium praktycznie na 100% spotkamy maszynę przeciągową.
Wnętrze takiej maszyny to 7 głębokich zbiorników (wywoływacz,
wybielacz, 2 x utrwalacz, 3 x stabilizator) w których zanurzone są
tzw. racki - transportery, przewlekające film przez roztwór. Film jest
sprowadzany przez układy napędowe racką do dna tanku, tam zawraca,
wędruje w górę i jest przekazywany do następnego racka. Długość racka
i prędkość przesuwu filmu wyznaczają czas przebywania filmu w
poszczególnych roztworach. Tu pojawia się pierwsza uwaga praktyczna:
99% maszyn do C-41 ma stałą prędkość transportu filmu przez racki,
więc w mini labie praktycznie nie jest możliwe forsowne obrobienie
filmu (znam tylko jedną wołąrkę przeciągową w Polsce z możliwością
regulacji prędkości, gdyby kogoś interesowało to stoi w Krynicy
Górskiej). Możliwe są kombinacje, polegające na wyłączeniu na
określony czas napędu, gdy film jest już cały w wywoływaczu, ale do
tego jest potrzebny BARDZO zaprzyjaźniony laborant. Drugim - po czasie
wywoływania - czynnikiem decydującym o wyniku obróbki jest
temperatura. Temperatury roztworów (szczególnie wywoływacza) są
stabilizowane z dokładnością +/- 0,1 - 0,3 stopnia, nieosiągalną w
warunkach amatorskich (m.in. dlatego wołanie filmów w domu -
przynajmniej moim zdaniem - raczej mija się z celem). Jeśli maszyna
stwierdzi odchylenie temp. o więcej niż 0,1 st (wywoł.) lub 0,5 st
(pozostałe roztwory) zgłasza alarm. Puszczenie filmów przez za zimny
wywoływacz, choć jest wykonalne (napęd filmów nie jest blokowany gdy
temperatura nie jest odpowiednia, inaczej co by się stało z filmami
które już są w wywoływaczu) praktycznie się nie zdarza. Roztwory w
tankach sa bez przerwy pompowane przez pompy cyrkulacyjne, które
zapewniają ciągłe mieszanie roztworów i ich filtrowanie. Filtry
roztworów powinny być regularnie zmieniane, ale w wielu miejscach
zapomina się o tym. Efektem bywają kłopoty ze stabilizacja temperatury
oraz rozwój bakterii (albo glonów) w stabilizatorze. Mocno zagloniony
stabilizator potrafi zostawiać na filmach ślady (liczne plamki,
przyklejone do filmu zarówno od strony podłoża jak i emulsji). Taki
film daje się z reguły uratować, najlepiej przez ponowne
przepuszczenie przez stabilizator (po wymianie roztworu na czysty).
Gdyby więc zdarzyło się nam coś takiego z labu odebrać - reklamujmy,
powinni przyjąć film i pomoc. W wywoływaczu jest jeszcze tzw.
"prysznic" - pompa natryskująca wywoływacz bezpośrednio na
powierzchnie filmu (oczywiście wszystko to dzieje się pod powierzchnią
roztworu). Gdy jest przytkany lub pompa nie działa, spada kontrast na
filmach, obszary ciemne są niedowołane (najbardziej w świetle
niebieskim i nie mamy równowagi barwnej w jasnych partiach pozytywu).
Jeśli lab prowadzi kontrole densytometryczna procesów, zauważy to od
razu. Jeśli nie - może tak działać i niszczyć nam filmy przez długie
tygodnie. Wreszcie układ potocznie zwany "regeneracja" - ściśle
trzymając się nomenklatury powinno się mówić o "dopełnianiu". Maszyna
oblicza powierzchnie obrobionego materiału wykorzystując czujniki na
wejściu, które rozpoznają typ obrabianego filmu (135 czyli mały
obrazek, 120 czyli średni format, 110 pocket, zapomniany już ale
istniejący w parametrach maszyn 126 czyli karat i 240 czyli APS) i
mierzą jego długość. Odpowiednio do powierzchni obrobionych filmów
maszyna dopompowuje do każdego roztworu odmierzona ilość roztworu
dopełniającego, zapewniając stałą aktywność chemiczną. Jest tak,
ponieważ roztwór dopełniający ma aktywność nieco większą niż roztwór
znajdujący się w zbiorniku roboczym i ustala się pewnego rodzaju
dynamiczna równowaga. Warunkiem stałości aktywności chemii roztworów
jest dokładne dobranie właściwej dawki roztworu dopełniającego. Różne
filmy w różnym stopniu zużywają roztwory chemii i dawka dopełniania
zależy od populacji filmów w danym punkcie (i od wielu innych
czynników). Skończyliśmy na układach zapewniających stałość aktywności
chemicznej roztworów. Są trzy sposoby: dopełnianie (najprostsze i
najczęstsze), regeneracja i rejuwenacja (najczęściej w dużych
maszynach typu wysyłkowych megalabów, ale w minilabach też, choć
sporadycznie). Dopełnianie polega na tym, że w miarę zużywania się
kąpieli do zbiornika z roztworem roboczym dodawana jest pewna (ściśle
wyliczona) ilość roztworu "dopełniacza", którego skład chemiczny
odpowiada składowi roztworu roboczego, ale ma on większą aktywność
chemiczną (umownie większe stężenie). Nadmiar roztworu po prostu
przelewa się przez górną krawędź tanku do tzw. rurki przelewowej i
spływa do ścieków (w mini labie z reguły do zbiorników ściekowych,
które trzeba okresowo opróżniać). Jak wspomniałem, ponieważ roztwór
dopełniacza ma nieco wyższą aktywność niż roztwór roboczy, dodawanie
go w miarę wyczerpywania roztworu prowadzi do ustalenia się
dynamicznej równowagi aktywności chemii roztworu. Roztwór dopełniacza
(ang. replenisher) różni się zatem od roztworu roboczego. Żeby nie
produkować tych roztworów osobno, roztwór roboczy sporządza się z
roztworu dopełniacza, przez dodanie pewnej ilości wody i roztworu
"startera" którego zadaniem jest sztuczne "zużycie" roztworu, tak by
jego aktywność odpowiadała roztworowi sezonowanemu (tzn. takiemu który
pracuje już jakiś czas w stanie równowagi). Czynność rozrabiania r.
roboczego wymaga precyzji, odpowiedniego przeliczenia i odmierzenia
ilości roztworów, startera, wody i stosunkowo łatwo tu o popełnienie
błędu. W praktyce oznacza to, że świeżo rozrobiona chemia wcale nie
musi (choć powinna) być dobra. Dlatego słowa laboranta "wczoraj
wymienialiśmy wywoływacz" wcale nie muszą oznaczać, że filmy na pewno
będą (lub co gorsza już zostały) obrobione prawidłowo. Jak zatem mieć
pewność, że proces chemiczny jest OK? Wszyscy szanujący się producenci
chemikaliów produkują też paski kontrolne (control strips) do
sprawdzania stanu procesu. Są to odcinki filmu (z reguły wybiera się
typ filmu wrażliwy na błędy obróbki), na których naświetlone są pewne
pola (fragmenty klina sensytometrycznego). Film taki wywołujemy w
swojej maszynie, po czym mierzymy odpowiednim przyrządem
(densytometrem) zaczernienie i barwę pól. Wyniki porównujemy z
parametrami paska wywołanego w chemii, o której producent wie na 100%
że jest dobra (taki wywołany pasek jest dołączony do każdej paczki
stripów). Iterpretacja rezultatów to cała ogromna dziedzina wiedzy,
ale upraszczając można stwierdzić, że jeżeli różnice między naszym
paskiem a paskiem wzorcowym mieszczą się w pewnej określonej przez
producenta tolerancji, to proces jest w porządku. Ponieważ źle
obrobionego filmu nie da się już zmienić, PROCES C41 POWINIEN BYĆ
KONTROLOWANY REGULARNIE - najlepiej codziennie. Jeśli lab przyznaje
się, że wywołuje paski kontrolne np. co tydzień, należy podchodzić do
niego z pewną ostrożnością. Jeżeli nie robi tego w ogóle, należy go
omijać szerokim lukiem (choćby oferowali wywoływanie gratis, a nawet
dopłacali). Z filmami po prostu nie ma żartów. Następne wakacje na
Lazurowym Wybrzeżu dopiero za rok, a następny Sylwester na przełomie
tysiącleci jeszcze później.... Regularna kontrola procesu pozwala
dobrać dawki dopełniania (czyli ile dopełniacza dodać do
poszczególnych roztworów po wywołaniu każdego metra bieżącego filmu),
pozwala też zauważyć niewłaściwą pracę wywoływacza (np. na skutek
utlenienia, zanieczyszczenia, zbyt dużego stężenia, błędu popełnionego
podczas rozrabiania dopełniacza) ZANIM efekty dadzą się we znaki na
filmach klientów. Jaka krzywda może spotkać nasze filmy w wywoływarce?
Niestety bardzo trudno bez odpowiednich narzędzi pomiarowych określić,
czy nasz film został obrobiony prawidłowo. Możemy zauważyć tylko kilka
podstawowych błędów. Jeśli wywoływacz jest silnie utleniony, zmieni
się wygląd maski filmu (do zaobserwowania na obszarze nienaświetlonym)
- będzie ciemniejsza, spadnie też kontrast. Pamiętajmy, że maska
każdego filmu wygląda inaczej, i do porównania musimy wziąć film
dokładnie tego samego typu. Zdarzało się też, że na rynku były obecne
filmy identycznie oznakowane (bodajże był to GOLD 200-4) o dwu różnych
maskach - ale to wyjątek. Przy niewielkim zanieczyszczeniu wywoływacza
wybielaczem zmienia się barwa maski - staje się ona bardziej czerwona.
Przy silniejszym zanieczyszczeniu wywoływacz w ogóle przestaje działać.
Przy zbyt dużym stężeniu wywoływacza zwiększa się gęstość optyczna
obrazu, kontrast prawie nie zmienia się - tak, jakby film był nieco
forsowany (ze wszystkimi skutkami ubocznymi forsowania - wzrost
czułości i ziarna). Do zwiększenia gęstości wywoływacza dochodzi jeśli
maszyna dłuższy czas pracuje przy niewielkich przerobach (poza
sezonem) a załoga nie dopełnia co rano zbiorników roboczych wodą. W
nocy rozgrzany roztwór paruje (odparowuje głównie woda), a podczas
pracy następnego dnia zbiornik jest dopełniany roztworem o stężeniu
większym niż stężenie roboczego. Niektóre nowe maszyny dolewają
sobie co rano wody same, ale w niektórych musi to robić obsługa.
Spotkałem maszynę, w której musiałem wylać 40% wywoływacza i dolać
tyle wody, żeby doprowadzić chemię do normy (filmy były wcześniej
forsowane o grubo ponad 1 działkę przesłony). Oprócz problemów
chemicznych, filmy mogą być też uszkadzane mechanicznie. Najczęstszy
problem występujący w maszynach przeciągowych to rysowanie filmów.
Ponieważ film wędrując przez roztwory styka się z rozmaitymi
elementami racków, wałkami itp zdarza się, że ulega porysowaniu.
Trudnością jest stwierdzenie, czy rysy powstały w aparacie, podczas
wyciągania filmu z kasetki (ziarenko piasku w szczelinie wylotowej
kasetki nie jest rzadkością) czy też w maszynie. Laborant, który widzi
że porysowane są wszystkie filmy wie, ale jak może to sprawdzić
klient? Nie ma pewnej metody, ale jeśli rysa jest idealnie prosta i
równoległa do krawędzi filmu, to mogła ona powstać poza maszyną (i
raczej tak bywa). Jeśli rysa nieco "myszkuje" i nie jest idealnie
równoległa do krawędzi, to praktycznie na 100% pochodzi z wywoływarki.
Na czym polega
podgląd głębi ostrości ?
W większości lustrzanek,
niezależnie od ustawionej przysłony - obiektyw jest zawsze maksymalnie
otwarty (minimalna wartość przysłony). Chodzi o zapewnienie jak
najjaśniejszego obrazu na matówce. Podgląd głębi ostrości polega na
tymczasowym domknięciu przysłony do wartości roboczej (ustawionej).
Jeśli wartość przysłony jest wyższa niż wartość minimalna, obraz na
matówce będzie oczywiście proporcjonalnie ciemniejszy.
Czy lampy błyskowe potrafią wyeliminować czerwone oczy ?
Na wstępie najlepiej jest
wytłumaczyć zjawisko "czerwonych oczu". Dzieje się tak dlatego, że
aparat rejestruje odbicie lampy błyskowej od dna gałki ocznej. I im
dłuższa ogniskowa naszego obiektywu i mniejszy kąt pomiędzy liniami
poprowadzonymi od obiektywu i lampy do oczu, tym wyższe
prawdopodobieństwo występowania tego efektu. Wszelkiego typu redukcje
w lampach i aparatach polegają na oślepieniu i zmuszeniu źrenic do
zwężenia się. Ale źrenice nigdy nie zamkną się w pełni! I jeśli
będziemy robić komuś portret obiektywem 200mm. i doświetlimy zdjęcie
wbudowaną lampą błyskową, to "czerwone oczy" mamy jak w banku, nawet z
dziesięcioma redukcjami. :) Jedynym pewnym sposobem jest zwiększenie
kąta pomiędzy liniami obiektyw-oko-lampa. Zwróć uwagę, że producenci
starają się tak konstruować lampy błyskowe, aby palnik był odsunięty
jak najdalej od obiektywu. Profesjonalne lempy błyskowe są nawet
mocowane na specjalnej prowadnicy przykręcanej do aparatu (np. Metz 50
MZ-5)
Czasem może się jednak okazać, że i to jest za mało i konieczne będzie
zdjęcie lampy błyskowej z aparatu i jej odsunięcie. Wtedy należy się
zaopatrzyć w odpowiedni osprzęt, który nam to umożliwi. Można również
odchylać głowicę od pionu, tak aby oświetlać motyw światłem odbitym.
Należy jednak pamiętać, że nusi ono mieć od czego sie odbić... :-))
Dlaczego śnieg jest
niebieski ?
Bo jest niebieski.
Może to niezbyt precyzyjne - właściwie śnieg rozprasza padające na
niego światło. I jeśli to światło będzie bardziej "zimne", niebieskawe
- to śnieg będzie niebieski. Jeśli natomiast będzie "ciepłe", żółtawe
(np. podczas zachodu słońca), to śnieg będzie żółty. Człowiek, a
właściwie jego mózg może sobie tę różnice w temp. barwnej światła
"wyrównać" i dlatego śnieg jest dla nas biały, niezależnie od pory
dnia. Film fotograficzny jednak mózgu nie ma i rejestruje to co
"zobaczy". Jak komuś bardzo zależy, to sobie może to skorygować
odpowiednimi filtrami.
Dystorsja i winietowanie
Dystorsja czyli
zakrzywienie linii prostych przez układ optyczny, wyróżniamy dwa typy:
Beczkowata - linie wykrzywione na zewnątrz (jak w rybim oku) obiekt
się nadyma jak beczka, najczęściej występuje w obiektywach
szerokokątnych.
Poduszkowata czyli zakrzywienie linii prostych do wewnątrz na kształt
podusi, najczęściej przy tele. Można ją łatwo zauważyć jeśli przy
brzegach zdjęcia występuje jakaś długa prosta krawędź.
Przemykanie obiektywu nie powoduje zaniku dystorsji. Dystorsja w
DOBRYCH obiektywach jest zjawiskiem rzadkim, niestety zdarza się
często w obiektywach popularnych ;(.Istnieją specjalne obiektywy
z nie
wyeliminowana dystorsją beczkowatą są to właśnie "rybie oka"
Winietowanie jest to zaciemnienie rogów kadru przez element obiektywu,
filtr etc. zazwyczaj zanika po przymknięciu
Efekt Schwarzschilda
Zmiana
charakterystyki filmu przy długich czasach naświetlania. Jeśli np.
zmienisz ekspozycję z 1/250:f5.6 na 1/125:f8, to w efekcie uzyskasz
tak samo naświetlone zdjęcie. Jednak jeśli zmienisz 1/4:f2.8 na 8:f16
to w efekcie możesz uzyskać inaczej naświetlone
zdjęcie. Wszystko zależy od filmu jaki stosujesz
(w profesjonalnych filmach jest zawsze podana korekcja w EV w
celu uniknięcia tego efektu) - rożne filmy wykazują rożną podatność na
ten efekt, co owocuje np: przesunięciem czerwieni. |