Obiektywy firmowe

Firmowe obiektywy nie dlatego są drogie, że producent jest snobistyczny, a w każdym razie nie tylko dlatego. U Nikona wszystko, od wytapiania szkła optycznego poprzez projektowanie optyczne, mechaniczne i całość linii produkcyjnej jest wewnątrz firmy - nie robi tego pięćdziesięciu kooperantów wynajętych z przetargu - kto najtaniej. Jakość optyczna i integracja systemowa obiektywów z resztą oryginalnego hardware Nikona na tym korzystają.
Poza tym, wstyd mówić o takich oczywistościach, ale obiektyw, który ma być bardzo dobry, nie może być bardzo tani - to jest stosunkowo małoseryjna produkcja wysoce precyzyjnych i grymaśnych wyrobów. Koszty są raczej wysokie, a np. bardzo dobry zoom Nikkor 35-70/2.8D nigdy nie będzie tłuczony w milionach sztuk jak idiotenkameras, bo nie ma takiego zapotrzebowania rynkowego. Jak ktoś chce zrobić zoom dużo tańszy, to musi na czymś oszczędzić, jak nie na projektowaniu, to na mechanice, jak nie na mechanice, to na materiałach, a jak nie na materiałach, to na technologii montażu etc. Kto ciekawy korelacji miedzy cena obiektywu a długością serii, niech porówna Nikkora 80-200/2.8D - ok. $750, Minolte 80-200/2.8 Apo Super HS - $1250, Canona EF 70-200/2.8L - $1200, Pentaxa 80-200/2.8FA - $1650 i Leitza 80-200/4 $1900. Za jednego Leitza o jasności 4 można kupić prawie trzy Nikkory 2.8. To są obiektywy z tej samej półki, zbliżonej klasy, tylko że Nikon od dziesięcioleci robi 80-200/2.8, którego jak w banku ma w torbie prawie każdy profesjonalista pracujący Nikonem; profesjonalistów pracującym Nikonem jest znacznie więcej niż profesjonalistów pracujących Leica R, wiec i serie produkcyjne Nikkora dłuższe niż Leitza, i cena niższa, bo za każdego Leitza sprzedaje się prawdopodobnie przynajmniej kilkadziesiąt Nikkorów. A Sigma, Tokina, Soligor, Vivitar... Sigma na Nikonie to jak rosyjskie opony na Mercedesie S-Klasse: rozmiar niby się zgadza, założyć na koła niby się dają, jeździć niby można, ale nie zaleca się ostro skręcać, jeździć po mokrej nawierzchni ani przekraczać 100 km/h, i w ogóle trzeba uważać i z pojazdem cały czas obchodzić się delikatnie. Poza tym, ta ogólna niepewność - cały czas trzeba strzyc uchem, czy cos zaraz nie pierdolnie i nie wylądujesz na drzewie. Dlatego na ogół nikt do S-Klasse nie zakłada opon z Wołgogradu. Nie po to się za duże pieniądze kupuje maszynę wysokiej klasy, żeby jej potem ograniczać osiągi przy pomocy akcesoriów o wątpliwej klasie i jakości.

Wstecz Strona główna W górę Dalej 


 Ostatnia aktualizacja tej witryny 2013-02-15 19:00:48
 Preferowana rozdzielczość 1024x768
 Copyright © 2005-03-16
 Tomasz Biały