Rodzaje
aparatów fotograficznych |
Aparat
skrzynkowy
Przedstawiamy zatem: aparat skrzynkowy. Tak, właściwie skrzynka.
Zupełnie skromny w porównaniu z innymi typami. Ale nie lekceważmy go
sobie: toć to najbliższy krewny kamery Daguerre'a. Zresztą, by nie
pozostawać poza ramami postępu technicznego, współczesne aparaty
skrzynkowe na ogół niczym nie przypominają sześciennej skrzyneczki,
choć do niedawna tak właśnie wyglądały. Przeciwnie, producenci silą
się, by choć zewnętrznie naśladować kształty najmodniejsze. Wytworzyła
się u nas kategoria snobów, oceniających aparaty według ich wartości.
"Ładne zdjęcia można robić jakoby tylko Zenitem lub Prakticą,
natomiast aparatu skrzynkowego w ogóle kupować nie warto". Najtańsze
ze wszystkich aparaty skrzynkowe, czyli tak zwane kiedyś "boxy", są ze
wszech miar godne polecenia dla początkujących. Oto ich zalety:
prosta, nieskomplikowana obsługa; solidna budowa wykluczająca (na
ogół! ) możliwość uszkodzenia; duży rozmiar negatywu (np. 6 x 6), tak
że na odbitce stykowej lub niewielkim powiększeniu drobne
niedoskonałości obrazu pozostają prawie niezauważalne. Amatorzy-spece
powiedzą, że "jasność obiektywu" (a poprawnie mówiąc maksymalny otwór
względny obiektywu) takiego aparatu jest niewielka, co utrudnia
zdjęcia w złych warunkach świetlnych. Gdyby nawet mieli rację, to
trzeba by na to odpowiedzieć, że początkujący powinien zaczynać od
motywów najprostszych, a więc od zdjęć w słońcu, w południe i na
wolnym powietrzu. 90% wszystkich zepsutych zdjęć nie udało się
dlatego, że ludzie niewiele wiedzący o fotografowaniu, porywali się od
razu na najtrudniejszą dziedzinę: wnętrza i światło sztuczne. Zresztą
przy pewnym minimum wprawy także aparatem skrzynkowym można robić
zdjęcia w gorszych warunkach, np. przy sztucznym oświetleniu. Takim
właśnie aparatem jest popularny i tani, rodzimej produkcji Ami. Można
nim robić zdjęcia w formacie 6 x 6 cm - 12 zdjęć na rolce filmu, a
raczej błony zwojowej. Ma on jeden tylko czas otwarcia migawki, około
1/50 sekundy, ale ma również literę B, co we wszystkich migawkach
oznacza, że można nią robić także zdjęcia "na czas", to jest
naświetlać tak długo, jak długo naciskamy spust migawki. Ponadto w tym
prostym aparacie zastosowano synchronizację, a więc możliwość
fotografowania w każdej trudniejszej sytuacji, gdy pora dnia nie
pozwala już na zrobienie zdjęcia. Można wówczas zastosować lampę
błyskową, tzn. włączyć specjalną żaróweczkę, która da błysk
odpowiedniej mocy jednocześnie z naciśnięciem migawki.
Aparaty mieszkowe
Aparaty mieszkowe są następnym typem kamer fotograficznych - a
charakteryzują się mieszkiem, czyli harmonijką, którą składa się przy
zamykaniu. Zamknięty aparat jest płaski i wygodny w noszeniu.
Przeważnie są to aparaty na format 6 x 9 cm. Ze zdjęć tego formatu,
kopiowanych stykowo, można w najłatwiejszy sposób wykonać odbitki
fotograficzne. Najprostsze aparaty tej grupy niewiele różnią się od
aparatów skrzynkowych, oczywiście poza konstrukcją pozwalającą na ich
składanie. Są one wyposażone w proste migawki o małej ilości czasów
otwarcia, a ich obiektywy mają niewielki otwór względny. Bardziej
rozbudowane modele mają urządzenia dodatkowe, jak np. samowyzwalacz,
ochronę przed podwójnym naświetleniem, automatyczny licznik zdjęć itp.
Wreszcie aparaty te mogą mieć wbudowany przyrząd do nastawiania na
ostrość (sprzężony dalmierz), wbudowany światłomierz, a także szereg
innych urządzeń, które zeń czynią doskonałe narzędzie pracy. Trzeba
jednak powiedzieć, że obecnie zaprzestano już na świecie produkcji
tego typu aparatów z wyjątkiem konstrukcji specjalnych, przeznaczonych
do pracy zawodowej, a więc niedostępnych dla fotoamatorów, chociażby
ze względu na wysoką cenę. Na naszym rynku popularne modele aparatów
mieszkowych spotkać można jeszcze tylko w sprzedaży okazyjnej, w
sklepach komisowych.
Lustrzanka średniego formatu
Następną grupę stanowią lustrzanki. Lustrzanką do fotografowania na
błonie zwojowej, tej samej, na której w aparatach 6 x 9 uzyskuje się 8
zdjęć. Zdjęcia wykonane lustrzankami są prawie wyłącznie formatu 6 x
6. Lustrzanką na tej błonie uzyskuje się więc nie 8, lecz 12 zdjęć. Są
dwa zasadnicze modele lustrzanek: dwuobiektywowe i jednoobiektywowe. W
jednym i w drugim typie zasada lustrzanki jest taka sama, a
mianowicie: widok motywu fotografowanego, przechodząc przez obiektyw,
odbija się w lustrze, umieszczonym w aparacie pod kątem 45 stopni, a
lustro rzutuje go na matówkę umieszczoną poziomo. Na matówce więc
widzimy obraz motywu w wielkości, jaką uzyskamy na negatywie, oraz
kontrolujemy ostrość nastawiania obiektywu. Obraz na matówce, wyraźny,
duży (6 x 6 cm) jest odwrócony stronami, tj. prawa strona jest po
lewej stronie matówki i odwrotnie. Nad matówką w droższych
lustrzankach umieszczany bywa pryzmat pentagonalny, a obraz
obserwowany na niej poprzez pryzmat, dzięki kilkukrotnemu odbiciu się,
będzie już miał strony właściwie położone, czyli nie będzie odwrócony.
Jak sama nazwa wskazuje, lustrzanki dwuobiektywowe mają dwa obiektywy,
jeden nad drugim: niższy dokonuje zdjęcia, a górny rzuca obraz na
matówkę. Obiektywy te są sprzężone: gdy nastawiamy na ostrość górny,
automatycznie nastawia się na taką samą ostrość obiektyw dolny, który
zrobi zdjęcie. W lustrzance dwuobiektywowej kontrolujemy ostrość do
ostatniej chwili, nawet w momencie spustu migawki obraz widnieje na
matówce. Natomiast w jednoobiektywowej obraz wówczas znika, lustro
bowiem podnosi się automatycznie, aby przepuścić wiązkę światła na
błonę i wytworzyć obraz. W lustrzance dwuobiektywowej lustro jest
nieruchome.
Lustrzanki, jak i aparaty innych typów, są różnie wyposażone. W
starszych typach trzeba - przesuwając błonę - zaglądać w czerwone
okienko, aby przygotować odcinek błony do następnego zdjęcia; trzeba
napiąć migawkę, zestroić ją z przysłoną itp. W nowszych modelach
wprowadzono wiele udogodnień. Lustrzanki dwuobiektywowe mają z reguły
optykę niewymienną, obiektywy ich są na stałe wbudowane w aparat,
podczas gdy w jednoobiektywowych można stosować różne długości
ogniskowych, wymieniając obiektywy nieraz jednym ruchem ręki. Stanowią
one narzędzie pracy wprawnego, zaawansowanego amatora. Takimi właśnie
są aparaty Pentaconsix produkcji niemieckiej oraz Zenit 80 i Kijew 6
S, oba produkcji ZSRR - wszystkie na format 6 x 6 cm. Można do nich
stosować obiektywy standardowe o kącie widzenia ok. 54o, a także
szerokokątowe, bo obejmujące kąt do 75 stopni zwane też
krótkoogniskowymi oraz obiektywy długoogniskowe obejmujące kąty węższe
niż 39 stopni. Stosując zaś między obiektywem a aparatem pierścienie
pośrednie zastępujące jak było w dawnych aparatach - wyciąg miecha,
można fotografować obiekty małe i z bliska.
Aparat małoobrazkowy
Najatrakcyjniejszą grupę aparatów dla wielu miłośników fotografii
stanowią aparaty małoobrazkowe, nazwane tak dlatego, że zrobione nimi
zdjęcie (negatyw) jest istotnie małe, najczęściej rozmiaru 24 x 36 mm,
a nawet jeszcze mniejsze: 24 x 24 i 18 x 24 mm. Ten pierwszy format
(24 x 36) dawniej nazywano formatem leikowskim, gdyż wprowadzono go
już w roku 1925 w słynnej z precyzji Leice. Odtąd coraz bardziej
stawał się ten format popularny i dziś miliony amatorów na całym
świecie uprawiają fotografię małoobrazkową. Na jego popularność
złożyło się szereg czynników. Z jednej strony duża liczba modeli
aparatów, przystosowanych do formatu małoobrazkowego. Z drugiej zaś
fakt, że jest to format szczególnie oszczędny, gdy idzie o zużycie
materiałów światłoczułych. W aparacie małoobrazkowym zdjęcia wykonuje
się na błonie perforowanej o szerokości 35 mm, takiej samej, jak taśma
filmowa używana do celów kinematograficznych. Perforację stanowią dwa
rzędy otworów po obu brzegach błony. Z tymi otworkami zazębia się
rolka aparatu powodując przesuwanie błony. Na odcinku 1,7 m.b. takiej
błony uzyskuje się 36 zdjęć formatu 24 x 36 mm lub też 72 zdjęcia
formatu 18 x 24 mm. Wystarczy liczby te porównać z ośmioma zdjęciami
formatu 6 x 9 lub dwunastoma zdjęciami formatu 6 x 6, uzyskiwanymi na
błonie zwojowej. Biorąc nawet pod uwagę fakt, że błona małoobrazkowa
kosztuje na ogół o 50% więcej niż błona zwojowa, to i tak koszt
jednego negatywu małoobrazkowego wyniesie w efekcie połowę kosztu
negatywu formatu 6 x 6 oraz 1/3 kosztu negatywu 6 x 9. Oszczędność
jest więc niewątpliwa. Negatywy małoobrazkowe, czy to 24 x 36 mm czy
też 18 x 24 mm, trzeba oczywiście powiększać dla uzyskania pozytywów
nadających się do bezpośredniej obserwacji. I okazuje się, że
powiększać je można bez trudności. W miarę rozwoju fotografii
małoobrazkowej produkcja błon 35 mm ulepszana była nieustannie i
dzisiaj dobrze wywołana błona daje nam negatywy o bardzo drobnym
ziarnie oraz wysokim stopniu ostrości. Z każdej klatki prawidłowo
naświetlonego negatywu można zrobić dobre technicznie powiększenie i
to zarówno w popularnym formacie kieszonkowym 6 x 9 cm, jak też 13 x
18 cm, 18 x 24 cm, a nawet dużo większe. Poza oszczędnością na
materiale negatywowym są i dalsze przyczyny tak ogromnego
spopularyzowania fotografii małoobrazkowej: od chwili wypuszczenia w
świat pierwszego aparatu małoobrazkowego konstruktorzy bardzo wyraźnie
faworyzowali ten typ aparatu stwarzając przez te lata zupełnie nowy, a
najbardziej wszechstronny system fotografii małoobrazkowej, w którym
są rozwiązane różne wymagania stawiane fotografii we wszystkich
dziedzinach życia, pracy czy nauki. Kupując aparat małoobrazkowy
(wysokiej klasy) z jednym obiektywem standardowym, będziemy z niego
mieli prawie ten sam pożytek, co z aparatu tańszego. Gdy natomiast
dokupować będziemy obiektywy dodatkowe: szerokokątowe, długoogniskowe
czy teleobiektywy, wówczas zakres możliwości niezmiernie się
powiększy. Dokupione zaś pierścienie pośrednie, czyli inaczej -
tubusy, wkręcane między aparat a obiektyw, pozwolą na robienie zdjęć
przedmiotów niewielkich, np. pchły, od razu powiększonych do wielkości
całej klatki, tj. 24 x 36; na reprodukowanie pism, obrazków, stronic
książek. Można też fotografować przez mikroskop uzyskując od razu
zdjęcia powiększone kilkaset razy, czyli uprawiać mikrofotografię. To
słowo odróżniać trzeba od słowa makrofotografia, które oznacza
fotografowanie rzeczy małych, drobnych, ale dobrze dostrzegalnych
gołym okiem. Ten rozwój techniki budowy aparatów małoobrazkowych
spowodował, że dziś mamy do wyboru ogromną liczbę modeli: Każdym z
nich jednak, czy tym tanim, czy tym drogim i najdroższym, można robić
dobre, ładne, a nawet wspaniałe zdjęcia. By się jakoś z grubsza
zorientować w tak wielu typach aparatów małoobrazkowych, trzeba je
podzielić na dwie zasadnicze grupy:
1. Celownikowe - kiedy obraz zdjęcia, które zamierzamy wykonać,
oglądamy w wizjerze, tj. celowniku optycznym, czyli małej lunetce.
Oczywiście jest to obraz zmniejszony, lecz wyraźny i dokładnie
obejmujący to, co "widzi" obiektyw. Aparaty celownikowe dzielą się z
kolei na dwa rodzaje:
a) bez dalmierza: celownik pokazuje właściwy temat i wyznacza jego
granice, natomiast samemu trzeba określić odległość do motywu i
ustawić obiektyw "na ostrość". W tej serii znajdują się najtańsze, np.
Smiena 8 M produkcji ZSRR, która ma jasny obiektyw o maksymalnym
otworze względnym 2,8 i ogniskowej 40 mm, a więc o dość szerokim kącie
widzenia. Obiektyw oczywiście niewymienny z migawką centralną o
czasach ekspozycji 1/15,1/30,1/60 i 1/250 s oraz B dla dłuższych
naświetleń. Łatwy w obsłudze, może śmiało być tym pierwszym aparatem,
którym początkujący amator rozpoczyna naukę fotografowania. Ma on
szerokie możliwości "łapania" nawet scen w ruchu (migawka 1/250 s.),
na gorąco.
b) z dalmierzem, czyli z wbudowanym w aparat instrumentem optycznym,
który pozwala ustawić ostrość automatycznie, bez potrzeby określania
ścisłej odległości motywu od aparatu. Jest to ciągle jeszcze potężna
grupa; kilkadziesiąt, jeśli nie więcej, modeli produkują w NRD, ZSRR,
USA, Francji, Japonii i innych krajach świata. Od stosunkowo tanich do
bardzo kosztownych, w zależności od konstrukcji, precyzji wykonania i
obudowy kamery takimi urządzeniami, które ułatwiają i upraszczają
proces fotografowania. Na naszym rynku spotyka się niewiele tego typu
modeli. Są nimi przede wszystkim aparaty produkcji radzieckiej, a więc
Fed, Zorha, Kijew. Mocne, solidne aparaty. Każdy z nich budowany jest
w kilku wariantach oznaczonych cyframi.
2. Lustrzanki - w których obiektyw rzuca obraz przyszłego zdjęcia
poprzez lustro na matówkę. Obraz jest albo wielkości zdjęcia na
negatywie, albo nawet powiększony. Można więc w lustrzance kontrolować
ostrość wszystkich szczegółów. Małoobrazkowe lustrzanki buduje się
wyłącznie z jednym obiektywem w przeciwieństwie do lustrzanek 6 x 6
cm, które budowane są w dwóch konstrukcjach: jedno lub dwuobiektywowe.
Natomiast w grupie lustrzanek małoobrazkowych istnieje inny podział,
na:
a) lustrzanki z wymiennym wziernikiem, przez który obserwujemy obraz
(rzucony przez obiektyw na lustro i matówkę) patrząc nań z góry. Obraz
jest odwrócony stronami: prawa po lewej i odwrotnie; a poza tym wielka
niedogodność: trudno jest zrobić zdjęcie w kompozycji pionowej. Na
miejsce wziernika można w tych aparatach założyć wymienny pryzmat
pentagonalny, uzyskując w ten sposób obraz, którego strony będą
położone właściwie.
b) lustrzanki z pryzmatem pentagonalnym wbudowanym na stałe, w który
zagląda się jednym okiem, jak w celownik lunetkowy (wizjer), z tą
różnicą, że widzi się obraz duży (wybitnie powiększony w stosunku do
obrazu rzuconego potem na błonę, a więc wyraźny w drobnych nawet
szczegółach), rzutowany przez obiektyw ostro, kiedy odpowiednio go
nastawimy, i nie jest on już odwrócony stronami (co sprawiał pryzmat).
Można dowolnie komponować: w pionie czy poziomie. Trudno w takich
warunkach robić zdjęcia złe, nieostre.
Są jednak tacy, którzy się skarżą na trudności w precyzyjnym
nastawieniu ostrości na matówce. Wolą nastawiać za pośrednictwem
dalmierza, gdzie rozdwojony obraz musi się zejść w jedno. Jest to
kwestia wzroku i - kupując aparat - trzeba ją wziąć pod uwagę.
Najnowsze konstrukcje rozwiązują wszystkie te kwestie. Są bowiem
lustrzanki, w których zastosowano matówkę z klinem optycznym
spełniającym rolę dalmierza, opartym na podobnej zasadzie.
Jeszcze jeden podział stosuje się w całej grupie aparatów
małoobrazkowych, a więc i lustrzanek, i tych z celownikiem
przeziernikowym: są to aparaty z optyką stałą, tzn. z obiektywem
wbudowanym, niewymiennym. Są one z zasady tańsze, lecz dają tylko te
możliwości zdjęć, jakie daje obiektyw o standardowej ogniskowej.
Natomiast pełną wszechstronnością fotografowania wyróżniają się
aparaty z optyką wymienną. W Dreźnie skonstruowano w latach
dwudziestych naszego wieku pierwszą lustrzankę małoobrazkową na
świecie, była to słynna Exakta, której produkcji zaniechano już od
szeregu lat. Z tej samej rodziny produkowany jest tylko uproszczony
model Exakty o nazwie Exa I b. Ale i tu wprowadzono zasadniczą
modyfikację, stosując do mocowania obiektywu gniazdo zaopatrzone w
identyczny gwint, jak w aparatach Praktica. W ten sposób Exa I b stała
się aparatem pomocniczym dla posiadaczy aparatów Praktica, pasują
bowiem do niej obiektywy i wyposażenie dodatkowe Praktiki.
Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat zakłady drezdeńskie wypuściły
na rynek kilkanaście różnych typów tych aparatów, począwszy od
zupełnie prostych, a skończywszy na takich, które są wyposażone w
układy elektroniczne dobierające w sposób automatyczny warunki
prawidłowej ekspozycji. Lustrzanki jednoobiektywowe produkcji ZSRR -
to różne modele aparatów o nazwie Zenit. Modele te różnią się między
sobą konstrukcyjnie, noszą też różne znaczenia. Początkowo w aparatach
tych było stosowane gniazdo do osadzania obiektywów wyposażone w gwint
M 39. Pasowały do niego wówczas tylko oryginalne obiektywy produkcji
ZSRR. Od szeregu lat jednak w aparatach Zenit stosuje się gniazda
obiektywowe z gwintem M 42, a więc takim samym jak w aparatach
Praktica. Dzięki temu w aparatach Zenit można teraz stosować obiektywy
od aparatów Praktica i odwrotnie. Dotyczy to również wyposażenia
dodatkowego. Czemu ta jednoobiektywowa lustrzanka stała się
najbardziej popularna w przemyśle aparatów fotograficznych? Przecież
jej zasadnicza konstrukcja znana jest od kilkudziesięciu lat? Dawniej
obraz rzutowany na matówkę był odwrócony stronami; we wzierniku można
go było tworzyć na wysokości piersi, a niemożliwe to było na wysokości
oka. Dziś jedną i drugą wadę usunął pryzmat pentagonalny. Dawniej
można było obserwować obraz i nastawiać ostrość przy pełnym otworze
przysłony - jak i dzisiaj - ale przed naciśnięciem spustu migawki
trzeba było aparat odpowiednio odwrócić; aby pierścieniem nastawić
właściwą przysłonę. Dopiero wówczas, gdy obraz w lustrzance mocno
nieraz się zaciemnił, a więc stał się mało widoczny, robiło się
zdjęcie. Po wyzwoleniu migawki obraz znikał na matówce, bowiem
uniesione lustro nie odbijało już w jej kierunku promieni światła
padających przez obiektyw. Gdy przesunęliśmy błonę napinając
równocześnie migawkę, pojawiał się na matówce obraz, ale ciemny,
wskutek przymkniętej przysłony obiektywu. Przed następnym zdjęciem
trzeba więc było ją całkowicie otworzyć, a następnie powtórzyć
wszystkie opisane powyżej manipulacje. Wymagało to kilku ruchów, a
przede wszystkim czasu. Zaabsorbowani tymi czynnościami mogliśmy nie
zauważyć następnego tematu fotograficznego, po prostu mógł on nam
"uciec". Tymczasem kolega fotografujący Leiką, Fedem czy aparatem
Zorka jednym ruchem przeciągnął film, napiął migawkę i... zrobił
następne zdjęcie. Dziś w lustrzankach wszystko to uprościło się,
zmieniło. Obserwujemy fotografowany motyw przy pełnym otworze
przysłony, jasny, duży, wyraźny aż do chwili naciśnięcia spustu. Widok
ten przerwany zostaje tylko na krótki czas ekspozycji (ułamek
sekundy), gdyż lustro natychmiast samoczynnie powraca, a obiektyw
również samoczynnie otwiera znów do maksimum swą przysłonę. Nie
odejmując więc aparatu od oka, można już nastawiać ostrość do
następnego zdjęcia. Jakże często zdarzało się dawniej, że w pośpiechu
zapominano przysłonić obiektyw przed następnym naciśnięciem spustu.
Rezultat: stracone zdjęcie. Nawet zaawansowany fotoamator miewał po
kilka takich prześwietlonych klatek na każdym filmie. Dziś to wszystko
odeszło "w siną dal" dzięki wynalazkowi automatycznej przysłony.
Tablica obiektywów pokazuje, jaki rodzaj automatyzacji zastosowano w
budowie obiektywu i do którego aparatu jest on przeznaczony. Oczywiste
jest, że obiektywy do aparatów celownikowych nie wymagają tej
automatyzacji, gdyż nastawienie ostrości odbywa się przez użycie
dalmierza lub też "na wyczucie" poprzez wizualną ocenę oddalenia
fotografowanego przedmiotu i ustawienia odpowiedniej wielkości na
skali odległości obiektu. W dodatku, dla przedmiotów bliskich wystąpić
może paralaksa przestrzenna między obrazem obserwowanym w celowniku a
obrazem rzutowanym przez obiektyw aparatu na błonę światłoczułą.
Lustrzanka jednoobiektywowa nie ma wspomnianych wad. I to jest chyba
jedna z tajemnic jej sukcesów na rynkach światowych. Ale te wszystkie
udogodnienia, te ogromnej zresztą doniosłości ułatwienia, owa
wszechstronność nowoczesnego aparatu, są potrzebne tylko temu, kto już
umie fotografować i chce podnieść zakres swoich możliwości. Natomiast
początkujący otrzyma lepsze zdjęcia tanim i nieskomplikowanym
aparatem.
Aparaty
płytkowe
Wreszcie, bodaj dla "honoru domu", należy się słów kilka aparatom na
płyty szklane, przedstawicielom "starego porządku" fotograficznego.
Wygnane z czołowych miejsc w witrynach sklepowych przez maleńkie
chromowane cuda, nie są jednak bezużyteczne. Aparaty płytowe
(kliszowe) mają większe rozmiary: 6 x 9, 9 x 12,10 x 15,13 x 18 cm i
jako takie stosowane są często przez fotografów zawodowców, a nadto
służą jeszcze wielu celom technicznym i naukowym. Ich zaletą (i wadą
zarazem) jest to, że robią jednorazowo tylko jedno zdjęcie,
skontrolowane na matówce, zamiast której wstawia się następnie płytę
światłoczułą. Na matówce otrzymujemy dokładny obraz tego, co za chwilę
sfotografujemy. Każdą pojedynczą płytę można indywidualnie wywołać,
odwrotnie niż przy taśmie małoobrazkowej, gdzie wywołuje się od razu
36 różnych zdjęć. Wobec posiadania wiernie pokazującej rzeczywistość
matówki aparaty te nadają się dobrze do portretów, zdjęć archiwalnych,
reprodukcji (podwójny wyciąg miecha). Do takich aparatów często
stosuje się tzw. adaptery, które umożliwiają używanie zamiast płyt
szklanych - normalnej błony zwojowej. Ale wtedy trzeba rezygnować z
indywidualnego wywoływania pojedynczych negatywów. Aparaty płytowe nie
umarły śmiercią naturalną, choć tak się zdawać mogło. Wszechstronność
małoobrazkowych aparatów - wszechstronnością, ich precyzja dobrego,
szwajcarskiego zegarka - precyzją. Ale rezultatem tego działania jest
negatyw miniaturowy o rozmiarach 24 x 36 mm. Dla wielu fotografujących
zbyt mały jest to format, np. dla fotoreporterów wielkich pism
ilustrowanych, fotografów architektury czy dla zdjęć technicznych i
naukowych. Buduje się więc i obecnie aparaty płytowe w formatach 6 x
9, 9 x 12,13 x 18, ale w odróżnieniu od tamtych z minionej już epoki -
doskonalsze w precyzji wykonania, w cenie prześcigające nawet wysokiej
klasy kamery małoobrazkowe i jeszcze bardziej od nich wszechstronne.
Do takich kamer należy w Europie aparat Linhof-Technika czy Sinar, w
Japonii Wista czy Horseman, a w Ameryce - Graflex.
Podsumowując: nie ma aparatów zdecydowanie złych. Aparat tańszy nie
jest gorszy (i odwrotnie), ma tylko wyższe nieco możliwości. Nie
aparat stanowi o rezultatach, lecz jego właściciel. To nie puste
słowa. Można, mając aparat skrzynkowy, zdobywać za swe zdjęcia nagrody
na konkursach i można mając aparat Praktica zepsuć na 36 wszystkie 36
zdjęć. "Narzędzie jest sprawą uboczną, człowiek - sprawą
najważniejszą" - powiedział niegdyś nestor polskiej fotografii, Jan
Bułhak.
Aparaty typu kompakt
Są to najtańsze i najprostsze w obsłudze aparaty, doskonałe do
wykonywania rodzinnych zdjęć. Nastawienie ostrości, czasu i przysłony,
a także przewijanie filmu odbywa się w nich zazwyczaj automatycznie, w
niektórych część parametrów można ustawić ręcznie. Większość z nich ma
wbudowaną lampę błyskową.
Najtańsze aparaty typu compact służą do jednorazowego użytku - nie
wymienia się w nich filmu, tylko po wykonaniu wszystkich zdjęć oddaje
wraz z aparatem do punktu usługowego. Najdroższe są aparaty z
wbudowanym obiektywem zmiennoogniskowym (typu ZOOM), umożliwiającym
wykonywanie zbliżeń.
W aparatach kompaktowych używa się filmów 35-milimetrowych.
Aparaty typu instant
Aparaty te, często określane mianem "polaroid", umożliwiają uzyskanie
w ciągu kilku minut kolorowej odbitki wykonanego zdjęcia. Stosuje się
do nich specjalne filmy, które są dość drogie i nie pozwalają na
wykonywanie dodatkowych odbitek, ale nie wymagają ponoszenia
dodatkowych kosztów na obróbkę. |