Pustelnia św. Jana z Dukli znajduje się na wzgórzu Zaśpit (dawniej
zwane Korodół) ok. 1,5 kilometra od miejscowości Trzciana, położonej
przy drodze Dukla - Barwinek. Pustelnia założona została w 1769 roku,
już po beatyfikacji bł. Jana. Obecna kaplica, wzniesiona z początkiem
XX-go wieku jest już trzecią w historii tego miejsca. Już po
beatyfikacji w 1769 roku, z fundacji Marii Amalii z Bruhlów
Mniszchowej wzniesiono tutaj murowaną kaplicę, która spłonęła jednak w
1883 roku. Jak głosi legenda Marii Amelii, właścicielce Dukli św. Jan
objawił się we śnie, polecając jej, wybudować na miejscu swej pustelni
kaplicę i tak też się stało. W jej miejsce w 1887 roku z fundacji
Cezarego Męcińskiego wzniesiono drewnianą kaplicę. Trzecią, zachowaną
do dnia dzisiejszego neogotycką murowaną kaplicę, zbudowano w latach
1906-1908 staraniem gwardiana bernardynów dukielskich Ambrożego Ligasa,
według projektu bernardyna o. Kamila Żarnowskiego. Znajdująca sie w
niej polichromia przedstawiająca życie bł. Jana, namalowana została
przez sanockiego malarza Władysława Lisowskiego. Obok świątyni
znajduje się drewniany dom rekolekcyjny, tzw. dom pustelnika oraz
taras ze sztuczną grotą, mieszczącą źródełko, z którego czerpią wodę
pielgrzymi. Na ścieżkach wokół świątyni rozmieszczono kapliczki Drogi
Krzyżowej.
Młodość św. Jana
Historia nie dostarczyła nam wielu danych o pochodzeniu i dzieciństwie
św. Jana z Dukli. Nawet te skąpe informacje jakie obecnie posiadamy,
opierają się na późniejszych świadectwach i zeznaniach mających często
swe źródło w podawanej z pokolenia na pokolenie tradycji, a niekiedy
czerpane również z legendy. Nie znamy również dokładnej daty urodzenia
Świętego. Wiemy natomiast, że doczekał późnej starości i zmarł w roku
1484, a zatem powszechnie przyjęto iż musiał urodzić się co najmniej
70 lat wcześniej tj. ok. 1414 r. Dom, w którym przyszedł na świat św.
Jan, leżał w południowej części Dukli, na tzw. Wyższym Przedmieściu
przy ul. Kaczyniec. O jego rodzicach wiemy tylko tyle, że byli dosyć
zamożnymi mieszczanami, których stać było na to by posłać do szkoły
swojego syna. Te nie mające potwierdzenia w źródłach historycznych
wiadomości o urodzeniu i o domu rodzinnym św. Jana nie mogą przeczyć
faktowi, iż pochodził on z rodziny bogobojnej, gdyż zazwyczaj z takich
rodzin pochodzą ludzie wielcy i święci. Na podstawie tradycji
pochodzącej z XVII wieku dowiadujemy się, iż po skończeniu szkoły św.
Jan kilka lat spędził nad potokiem Zaśpit, płynącym przez lasy
otaczające rodzinną miejscowość, wiodąc tam wielce umartwione życie
pustelnicze. Po wielu latach życia w klasztorze św. Jan powiedział
jednemu z braci, uważającemu, że życie pustelnicze jest doskonalsze od
życia zakonnego takie słowa: "Ja nigdy nie przestanę dziękować Bogu za
to, że zechciał mnie niegodnego powołać do Zakonu. Jeżeli bowiem żyjąc
w zakonie wykazuję pewne niedoskonałości, to jak sądzicie, ile
grzechów bym popełnił żyjąc na świecie, gdzie są często, niemal
nieustannie, okazje do grzechu". Taka wypowiedź św. Jana jest pewnego
rodzaju potwierdzeniem, że nie obce mu było życie pustelnicze. W
miejscu, w którym miał przebywać młody pustelnik stoi dzisiaj murowany
kościółek, który jak wszyscy wierzą, jest duchowym spadkiem po św.
Janie. Głęboka cisza otaczająca to święte miejsce przyciąga licznych
pielgrzymów i turystów szukających wewnętrznego pokoju.
Początki życia zakonnego
Lata spędzone na puszczy były swoistym przygotowaniem do życia w
klasztorze.
Św. Jan nie miał prawdopodobnie problemu z wyborem odpowiedniego
zakonu, bowiem w okolicach Dukli w XV wieku najbardziej
rozpowszechnionym i znanym był Zakon OO. Franciszkanów Konwentualnych.
Klasztory w Przemyślu, Sanoku i Krośnie, znane jako ogniska prac
misyjnych i rekolekcyjnych, dawały dużo okazji do poznania
franciszkańskiego stylu życia. Nic więc dziwnego, że wybrał klasztor
najbliższy, oddalony od Dukli zaledwie o 19 kilometrów. Młodego
chłopca z Dukli prowincjał osobiście przyjął do zakonu. Upewniwszy się
o szczerości jego pragnień polecił mu zapewne rozdać majątek ubogim,
tak jak życzył sobie św. Franciszek z Asyżu. W zamian otrzymał dwa
habity, spodnie i sandały na nogi. Od samego początku br. Jan dał się
poznać jako człowiek wielkiej modlitwy, mądrości i pokory. Nic więc
dziwnego, że po wyświęceniu go na kapłana współbracia powierzali mu
wielokrotnie urząd przełożonego. Znane nam jest dzisiaj jego
przełożeństwo w Krośnie i we Lwowie, a także urząd kustosza w kustodii
ruskiej, któremu podlegało 7 klasztorów. W 1461 roku św. Jan otrzymał
odpowiedzialne stanowisko niemieckiego kaznodziei. Urząd ten sprawował
w kościele szpitalnym św. Ducha, gdzie gromadzili się niemieccy
mieszkańcy Lwowa. Te i inne prace zlecone przez przełożonych wykonywał
bardzo sumiennie. Przymioty charakteru i wzorowe życie zakonne
sprawiały, że był człowiekiem niezwykle lubianym i cenionym. Wielu
świadków zeznało iż "śluby zakonne czystości, ubóstwa i posłuszeństwa
zachowywał z największą starannością", a całym swoim życiem dowiódł,
że wszelką swą nadzieję złożył jedynie w Panu Bogu. Po 25 -u latach
życia i pracy w zakonie franciszkańskim w sercu Jana z Dukli powstało
pragnienie, by przyłączyć się do innej wspólnoty franciszkańskiej,
gdzie jeszcze pilniej przestrzegano reguły św. Franciszka.
Przejście i działalność u Bernardynów
Ponieważ św. Jan z Dukli był wspaniałym przykładem człowieka ubogiego
i do zakonu franciszkańskiego wstąpił powodowany pragnieniem
praktykowania najdoskonalszego ubóstwa, postanowił zmienić klasztor,
by żyć w surowszym klimacie przestrzegania ubóstwa. A Obserwanci
(Bernardyni) do których postanowił przejść byli wówczas tą grupą
zakonną, która za główny cel obrała sobie powrót do pierwotnej
gorliwości i zachowywanie ubóstwa w takim stopniu jak życzyłby sobie
tego św. Franciszek z Asyżu. Wprawdzie przy przejściu od
konwentualnych do obserwantów nie było wtedy większych trudności, gdyż
obie gałęzie nadal tworzyły jeden zakon, ale przechodzący spotykał się
zwykle ze sprzeciwem swoich przełożonych, zwłaszcza gdy był jednostką
wybitną i wartościową. A do takich należał bez wątpienia św. Jan,
który był wspaniałym kaznodzieją szanowanym przez ludność całego
miasta. Licząc się więc z oporem przełożonych, św. Jan - by pokonać
ewentualne przeszkody i uzyskać formalne pozwolenie - wykorzystał
pewien sprzyjający zbieg okoliczności. Był taki zwyczaj we Lwowie, że
władze miejskie wyprawiały raz do roku ucztę na cześć prowincjała
franciszkanów wizytującego klasztor. Podobna uczta gromadząca
prowincjała, kilku ojców i przedniejszych obywateli miasta, została
wyprawiona w roku 1463. Wobec tych wszystkich świadków św. Jan
przystąpił do prowincjała i rzekł: Wielebny Ojcze, proszę o pozwolenie
udania się do obserwantów. Prowincjał sądząc, że Jan chce ich tylko
odwiedzić, chętnie takiego pozwolenia udzielił. Jan udał się
natychmiast do klasztoru Bernardynów, gdzie został przyjęty. Kiedy
później zażądano powrotu Jana, Bernardyni odpowiedzieli, że Jan
wstąpił do nich legalnie, mając pozwolenie prowincjała, dane mu przy
władzach miasta jako świadkach. W ten sposób spór upadł i Jan pozostał
u Bernardynów.
U Bernardynów
Motywem przejścia św. Jana do reformatorskiego ruchu w zakonie
franciszkańskim, była niewątpliwie chęć służenia Bogu i ludziom w
sposób jeszcze bardziej zbliżony do pierwotnej surowości zakonnej. Św.
Jan jawi się nam jako człowiek stanowczo dążący do świętości, a przy
tym wykazujący życiową zaradność. Od roku 1463 rozpoczyna się dla św.
Jana nowy etap w jego życiu. Historia nie zanotowała by u Bernardynów
piastował jakiekolwiek urzędy zakonne. Prawdopodobnie na własne
życzenie chciał w tych nowych warunkach wieść życie ciche i ukryte.
Surowy sposób życia w klasztorze bernardyńskim napawał Jana niewymowną
radością. Kronikarz zakonny o. Jan z Komorowa wspomina, że gdy
pierwszy raz usłyszał czytaną przy stole zwyczajem bernardyńskim
regułę św. Jan rzewnie płakał. We wszystkich nabożeństwach był bardzo
gorliwy. Z niemniejszą sumiennością oddawał się pracy w kościele jako
wybitny kaznodzieja i spowiednik. Św. Jan z Dukli cieszył się zawsze
opinią pobożnego i gorliwego zakonnika. Modlił się we dnie i w nocy.
Wspomniany kronikarz o. Jan z Komorowa pisze: "Przebywając w chórze
okazywał wielką gorliwość w modlitwie i kilkakrotnie w ciągu dnia
odmawiał Oficjum o Błogosławionej Dziewicy Maryi". W innym miejscu
pisze: "że niekiedy znajdowano go w nocy na modlitwie zalanego łzami.
Zdarzało się to najczęściej wtedy, gdy wszyscy bracia pogrążeni byli w
głębokim śnie". Pod koniec życia, gdy był już człowiekiem starszym,
schorowanym nigdy nie zwalniał się ze wspólnych modlitw, a gdy czasem
dokuczała mu na skutek dolegliwości wieku senność przechadzał się w
chórze zakonnym, nie przerywając modlitwy urządził też sobie w
ogrodzie klasztornym małą pustelnię gdzie często przebywał samotnie na
modlitwie. Na jakiś czas przed śmiercią stracił wzrok, co nie
przeszkodziło mu w wykonywaniu zakonnych obowiązków. Nie mogąc czytać
prosił kleryków by odczytywali mu gotowe kazania, które potem
wygłaszał na ambonie. O. Jan z Komorowa pisze: "U schyłku życia
osiągnął pełnię cnót, będąc dobrym przykładem dla braci. Odszedł do
Królestwa Niebieskiego odmawiając z braćmi siedem psalmów pokutnych.
Duszę swoją oddał Panu w dniu św. Michała RP 1484. Pochowany we Lwowie
słynie z niezliczonych cudów i to nie tylko wśród prawowiernego ludu
chrześcijańskiego, lecz także wśród schizmatyków." Starania o
beatyfikację i kanonizację Św. Jan z Dukli był niewątpliwie postacią
znaną i szanowaną przez mieszkańców Lwowa. Był przecież przełożonym u
franciszkanów i wybitnym kaznodzieją oraz gorliwym spowiednikiem.
Świętość jego życia była tak niewątpliwa, że zaraz po śmierci zaczęto
się doń modlić i wzywać jego wstawiennictwa przed Bogiem. Odwiedzano
też licznie jego grób. W kronikach zapisano, że jedni mieli widzieć
nad jego grobem niezwykłą jasność, innym zaś miał się zmarły zjawiać w
widzeniach. Wielką sławę przyniosły zmarłemu otrzymane za jego
wstawiennictwem łaski. O. Jan z Komorowa pisze: "Pierwszym ze znaków
błogosławionego Ojca po jego szczęśliwej śmierci było cudowne
uleczenie miejscowego przełożonego dręczonego wielką gorączką. Skoro
tylko pozbawionego świadomości położono go na łożu błogosławionego,
natychmiast wyzdrowiał i dzięki składał Bogu i błogosławionemu Ojcu".
Kolejnym cudem było uzdrowienie mieszkanki Lwowa, dawnej penitentki
św. Jana, która niewidoma od dziesięciu lat, odzyskała za jego
przyczyną wzrok. Oba te zdarzenia dały impuls do zapisywania innych
podobnych łask. Każdego roku powiększała się księga cudów o jakąś nową
łaskę otrzymaną za wstawiennictwem Jana. Nic więc dziwnego, że wierni
zaczęli tłumnie garnąć się do jego grobu, błagając o pomoc w różnych
potrzebach. Przynoszono na grób świece, zamawiano błagalne msze,
składano różne wota. Wobec takiego stanu rzeczy bernardyni nie
pozostali obojętni. Rozpoczęli, jak się później okazało, długie i
żmudne starania o beatyfikację swego zakonnego współbrata. Czasy jakie
nastąpiły po śmierci św. Jana wpłynęły korzystnie na szybki rozwój
kultu. Wojny domowe, napady tatarskie, wojny z Turcją i Moskwą niosły
zawsze z sobą dużo nieszczęść dla miejscowej ludności. Przy słabej
obronie orężnej, pozostawała nierzadko jedynie wiara w opieką Bożą. W
tych warunkach nękani wojnami ludzie chętnie oddawali się w opiekę
świętemu zakonnikowi-cudotwórcy. Wspomniane nieszczęścia
przyczyniające się z jednej strony do wzrostu kultu, z drugiej
spowodowały wiele negatywnych skutków, min. zubożyły bernardyńską
prowincję i odłożyły sprawę beatyfikacji na kolejne lata. W ten sposób
beatyfikacja Jana z Dukli mająca w połowie XVI w wszelkie widoki
szybkiego ukończenia, doszła do skutku dopiero w 1733 roku.
Przed kanonizacją
Dnia 21 I 1733 r. papież Klemens XII zaliczył o. Jana z Dukli w poczet
błogosławionych. Tak więc pragnienia i wysiłki kilku pokoleń
Bernardynów wreszcie się spełniły. Beatyfikacja Jana z Dukli wywołała
nową falę kultu i zapału religijnego. Odbiła się ona głośnym echem w
całej Polsce. Kilka lat po tym doniosłym wydarzeniu ogłoszono bł. Jana
patronem Korony i Litwy. Rozszerzanie się i pogłębianie kultu bł.
Jana, a także otrzymywane za jego przyczyną łaski, które uznawane były
za cuda, podsunęły myśl rozpoczęcia starań o jego kanonizację.
Niestety wszelkie starania i rachuby obróciły wniwecz kataklizmy
dziejowe. Konfederacja barska, targowica, wreszcie I rozbiór Polski,
stworzyły niepomyślne warunki do dalszych starań o kanonizację.
Przestała istnieć Polska, a wraz z nią przestała istnieć możliwość
kanonizacji św. Jana. Do sprawy wrócono ponownie po II wojnie
światowej. Jak się później okazało była to kolejna nieskuteczna próba,
bowiem rządy komunistyczne dawały coraz bardziej znać o sobie.
Przerwano wolną łączność między Kościołem w Polsce, a Stolicą
Apostolską. Nastały czasy stalinowskie, które uniemożliwiły dalszy
bieg sprawy uznania bł. Jana za świętego. Sprawę ponownie wznowiono w
latach dziewięćdziesiątych. Opracowano dokumentację historyczną, która
stała się podstawą dekretu o heroiczności cnót św. Jana. Dekret ten
podano do wiadomości na specjalnej kongregacji w obecności Ojca św.
Jana Pawła II, w dniu 2 VII 1994 roku. Równocześnie uznano cud, który
zdarzył się za wstawiennictwem św. Jana, a polegający na uzdrowieniu z
ciężkiej choroby nóg mieszkanki Lwowa Anny Maksymiak.
W ramach przygotowań do kanonizacji odprawiono w Dukli 9-cio miesięczną
nowennę, której przewodniczyli zaproszeni biskupi: abp Ignacy
Tokarczuk, bp Jan Purwiński, bp Jan Śrutwa, bp Edward Frankowski, bp
Edward Białogłowski, abp Józef Michalik, bp St. Szyrokoradiuk, abp St.
Nowak i abp Marian Jaworski. Po oficjalnym ogłoszeniu daty
kanonizacji, postanowiono przygotować wiernych na tę uroczystość
poprzez peregrynację relikwii św. Jana po wszystkich miastach i
wioskach, w których pracują OO. Bernardyni. Samego aktu kanonizacji
dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II w Dukli i Krośnie 10.VI.1997 r. -
podczas swej pielgrzymki do Polski. |
Ostatnia aktualizacja tej witryny
2013-02-15 19:00:34
Preferowana rozdzielczość 1024x768
Copyright © 2005-03-16
Tomasz Biały |