O tym, że w Dukli był browar wiedzą chyba wszyscy. Świadczą o tym dobitnie stojące do dzisiaj mury tego budynku. Usytuowany nad Dukiełką, przy jej ujściu do Jasiołki świadczy również o jakości wody, jako że wodę potrzebną do produkcji piwa czerpano właśnie z tej rzeki.
Niestety obiekt ten uległ całkowitemu zniszczeniu podczas pożaru jaki wybuchł 22 września 1895 roku. Z zapisów w kromce Dukielskiej Straży Ogniowej wiemy, że pożar był groźny, wielu strażaków odniosło oparzenia, za które wypłacono im po 5 złotych reńskich odszkodowania. Mało jest danych historycznych dotyczących produkcji piwa i wódki (gorzałki) w Dukli. Nic znamy daty budowy browaru i gorzelni, można jedynie przypuszczać, że stało się to przed rokiem 1875. Jako materiał do budowy użyto kamieni pochodzących z rozbiórki murów obronnych (fortyfikacji).
       Browar i gorzelnia w Dukli wchodziły w skład zespołu pałacowego. Na przełomie XIX i XX wieku do historii przeszły już składy wina, które z Dukli uczyniły wcześniej bogate miasto. Ich pozostałości w postaci piwnic ciągnących się pod rynkiem nie zostały dotychczas dokładnie zbadane. Czasem tylko, przy okazji awarii wodociągu lub zapadnięcia się płyty rynku można dostrzec niewielkie ich fragmenty.
Nic znamy smaku dukielskiego piwa. Zachowały się natomiast oryginalne butelki, do jakich piwo to było nalewane. Sądząc jednak po tym, że w wieku XIX i początkach XX piwo produkowane było w wielu miejscowościach w Galicji, jego cykl produkcyjny i recepturę można przyjąć np. wg opisu zamieszczonego w "Encyklopedii Staropolskiej" opracowanej przez Aleksandra Briicknera, wydanej w Warszawie w 1937 roku. Znajdujemy tam również inne bardzo ciekawe informacje o tym napoju.
Otóż Encyklopedia tak mówi o piwie: Piwo, jak sama nazwa dowodzi, było właściwym napojem polskim, nie miód; wina oprócz kościoła nawet u stołu książęcego nie było, więc rataj Piast wygotował cebrzyk piwa na postrzyżyny Siemowitowe. Wody używali mężczyźni do mycia i odwykali tak od niej, że chorowali, gdy okoliczności (np. na okręcie) do jej picia zmuszały; dopiero w połowie XVIII wieku zjawiła się woda ponownie na stołach. Pito piwo przez cały dzień aż do poduszki: rano jako polewkę gotowaną z grzankami, potem studzone, również z grzankami maczanymi w oliwie. Napój nie szkodził; pierwotnie nie miał smaku ani siły, których nabrał, gdy dodawano przegotowanego w ozdowni - suszami słodu, a za wzorem fińskim chmielu. Piwa polskie różniły się od niemieckich birów: nie były mocne, były jasne aż do zieloności, lekko musowały.
Na reprodukowanej starej karcie pocztowej z widokiem dukielskiego rynku widzimy, umieszczony nad daszkiem duży napis PROPINACYA.
Co on oznacza?
Propinacja (Propinacya) - był to monopol właściciela galicyjskich dóbr ziemskich na produkowanie i dostarczanie do karczmy w jego dobrach napojów alkoholowych, głównie piwa i gorzałki. Równocześnie chłop mógł nabywać te napoje wyłącznie w karczmie wiejskiej.
Propinacja była źródłem wysokich dochodów dworów, ale równocześnie przyczyną potwornego alkoholizmu galicyjskiej wsi (w pierwszej połowie XIX wieku za pracę w nieliczne, wolne od pańszczyzny dni bardzo często płacono chłopu gorzałką, której Galicja produkowała więcej, niż wszystkie pozostałe kraje wchodzące w skład monarchii austryjackiej).
Stało się obyczajem, że chłop niósł do karczmy, w rękawie, nawet ziarno na siew.
Stosownie do ustawy z 1875 roku Rząd Krajowy miał wykupić propinacje, ale jeszcze po 1910 roku dawni ich właściciele mieli w praktyce prawo do utrzymywania jednego szynku, jeśli posiadali go przed 1875 rokiem.
Była również w Dukli gorzelnia. Jak wskazuje na to nazwa, w zakładzie tym wyrabiano gorzałkę. Nazwa gorzałki wg cytowanej już. wcześniej "Encyklopedii Staropolskiej" pochodzi prawdopodobnie od słowa "zgorzał" - czyli umarł (wg tradycji dotyczyło to cudzoziemca o nazwisku Ka, który pierwszy w Krakowie przepalał wódkę i zmarł z powodu wypicia zbyt dużej jej ilości). (...) Najpospolitszą z wódek była żytniówka, lepsza była pędzona z pszenicy. Zaprawiano ją (nalewano) na Mazowszu na żubrówkę, powszechnie na korzenną, kminkówkę, anyżówkę. Powszechnie w podróż zabierano puzdra z przegródkami, w których mieściło się 6 - 8 butelek różnej wódki, o różnych smakach. Gospodynie przepędzały wódkę na alembik to znaczy nalewano do kotła na ognisku płyn (zacier?), który miano oczyścić. Ten, podgrzewany parował do czapki miedzianej nad kotłem, skraplał się w dwu bocznych rurach w zimnej wodzie i spływał do zbiornika. Inna nazwa gorzałki - aqua vitae (okowita) znana była już w średniowieczu. Nazwa wódka pojawiła się dopiero w XVII wieku.
Wódka była napojem tylko warstw niższych, pili ją przeważnie chłopi, a wpadłszy w nałóg przepijali swoje zbiory i gospodarstwa doprowadzając do ruiny swoje rodziny.
Trzeba bowiem wiedzieć, że większość karczm była arendowana (dzierżawiona) przez Żydów, którzy z tego powodu dość szybko zostali oskarżeni o wzbogacanie się kosztem chłopów, ich rozpijanie i oszukiwanie. Zapominano przy tym, że karczmarze byli tylko pośrednikami - sprzedawali wszak wódkę z gorzelni właścicieli ziemskich, którym przysługiwało prawo wyrobu i sprzedaży wódki w swoich dobrach.
Istotę tych "alkoholowych powiązań" pomiędzy, Żydami, panami i chłopami najtrafniej uchwycił Iwan Franko, który w "Galicyjskiej historii stworzenia" tak napisał: (...) Na początku była wódka. Początkowo panował chaos, każdy mógł ją pędzić, sprzedawać, a nawet osobiście pić. I pojawiło się na ziemi wino, a było ono drogie. I oddzielił Bóg pijących wódkę od pijących wino i dałbym drugim władzę nad tymi pierwszymi 1 tak stało się, że pierwsi musieli tylko pędzić i pić wódkę, ale; pędzić - dla drugich, a pić - za swoje własne pieniądze. Trzeci zaś sprzedawali ją na rachunek tych drugich, aby ci mieli za co upijać się winem. Było to dnia drugiego, a nazywał się on propinacją (...)
Z przełomu XIX i XX wieku pochodzi, śpiewana w całej Galicja przyśpiewka:
(...) Daj mi wódki Żydzie, zpisz na ścianie, Jak cię diabli wezmą, to pismo postanie (...)
Pijaństwo w całej Galicji przybrało w końcu takie rozmiary, że Franciszek Józef I wydał 18 lipca 1877 roku ustawę zawierającą przepisy mające na celu walkę z alkoholizmem.
Paragraf pierwszy tej ustawy brzmiał:
...Kto w gospodach łub szynkowniach, na gościńcu lub jakichkolwiek miejscach publicznych, oczywiście pijany, tak że wywołuje zgorszenie, pokazuje się
tudzież, kto w takich miejscach rozmyślnie upija, karany będzie aresztem aż do jednego miesiąca łub grzywnami aż do 50 złotych...

Ciekawostką w tym temacie jest ceremonia grzebania gorzałki, którą poniżej cytuję za "Austriackim gadaniem czyli encyklopedią galicyjską":
(...)Groby gorzałki - stawiali je za namową księży proboszczów galicyjscy chłopi, grzebiąc w mogile pełną flaszkę okowity. Pijaństwo na wsi galicyjskiej w pierwszym półroczu XIX wieku było wprost niewyobrażalne, chłop mah kiedy trzeźwiał, zwłaszcza, że dwór płacił gorzałka za pracę w wolne od pańszczyzny dni Flaszkę niesiona na cmentarz i wkładano do ziemnego grobu. Zegnano ją, niepo-wrotnie. Pozbywano się jej tak, jak zbędnego trupa. Proboszczowie tępili z ambony wypadki "bezczeszczenia mogił" czyli ekshumacji w celach konsumpcyjnych(...)
Wódkę pito w karczmach i zajazdach z kieliszków, sprzedawana ją w szklanych butelkach.
Dla nas, żyjących w XXI wieku może dziwne wydawać się to, że wódka (z powodu swej niskiej jakości - smaku i zapachu) pita była mieszana z miodem, ziołami (zwłaszcza z miętą, kminkiem lub anyżem), a nawet tłuszczem (masło, smalec) na ciepło tzn. podgrzewana.
Picie takiego specjału, który w karczmach sprzedawany był z kubków pół kwaterowych (0,125 litra) dość szybko doprowadzało do upicia się i wszczynania przy okazji burd i awantur (stąd określenie karczemna awantura).
Na koniec przytoczę tu fragment artykułu dr A. Bargieła, który na łamach "Głosu Krośnieńskiego" (numer 3 z 14 października 1928 roku) tak pisał:
Okazyj do popicia nigdy człowiekowi nie brakuje. Narodziny, chrzciny, imieniny, rocznice urodzin, zaręczyny, wesela i wiele, wiele innych zdarzeń życiowych najrozmaitszej natury, tak przyjemnych jak i przykrych, to długa litanija tych chwil w życiu człowieka, które tenże przeżyć musi w świątecznym niecodziennym nastroju, a do wytworzenia jego nieodzowną zdaje się być rzeczą użycie, względnie nadużycie alkoholu.
To też cieszy się ten narkotyk wielkiem poważaniem i wziętością tak u maluczkich jak i większych i wielkich tego świata.

powrót

Ostatnia aktualizacja tej witryny 27-09-10 12:26:45

Preferowana rozdzielczość 1024x768
Copyright © 2005-03-16
Tomasz Biały