Samuel Oliner - ostatni Żyd z Zyndranowej

      Każde pogranicze posiada legitymację zaświadczającą o mieszance, o wartości, jaką zawsze stanowiła różnorodność. W tej różnorodności rodziła się największa wartość - szacunek dla inaczej wierzących, rozumienie inaczej mówiących, miłość dla wielu obyczajów. Z tej mieszanki rodziła się wspólnota. Wszyscy mieli tę samą ubogą ziemię, nikomu się nie przelewało, wszyscy sobie pomagali. W ten wspólny los wkroczyły wydarzenia lat 1939-1947, z całą bezwzględnością silniejszego, zburzyły wspólnotę i zasiały strach. Zapełniły się drogi, uciekali a kto nie uciekał został brutalnie wywieziony, odcięty od swoich "korzeni", na wozach, koleją, z małymi dziećmi na rękach, wymieszali się Ukraińcy i Polacy, Łemkowie i Żydzi, szli i szli, gdzie poniosły oczy, opuszczając domostwa, pola i dobytek, by po latach, jeżeli dane im było przeżyć odnaleźć swoje stopy na ulicach Legnicy, Olsztyna czy Nowego Jorku,
Minęły lata.
W którejś z krakowskich gazet Łemko z Zyndranowej koło Dukli, Fedor Gocz przeczytał następujący apel
Ja, Samuel Oliner urodzony w roku 1929 w Zyndranowej poszukuję kogokolwiek, kto mnie pamięta, kto przeżył okupację, kto mieszka nadal w tej wsi. Poszukuję pilnie, niech się odezwie.
Gocz wraz z synem, który w tamtych latach studiował w Krakowie, odpowiedzieli na apel Samuela, który jako młody chłopak został przygarnięty przez Goczów. Pół roku później Samuel Oliner zawitał do Zyndranowej.
Samuel opowiada:
Wszystkich Żydów z Dukli i okolic zamknęli w getcie.
Któregoś wieczoru wiosną 1941 roku wygnali Żydów z domów getta, spędzili na plac, wsadzili do ogromnych ciężarówek i zawieźli do pobliskiego lasu. Na własne oczy widziałem, jak z karabinów maszynowych strzelali do bezbronnego tłumu, który walił się do ogromnego dołu.
Nie płakałem, intuicją 11-letniego chłopca wiedziałem, że muszę przeżyć, że nie wolno mi było nawet westchnąć zza tych krzaków. Dobrzy ludzie mi pomogli, nie miałem semickiego wyglądu, u Gocza nauczyli mnie pacierza, z Fedorem chodziłem na religię, pracowałem u chłopów, wynajmowałem się do każdej roboty.
Samuel Oliner jest dziś profesorem Uniwersytetu Humboldta w USA. Podczas pierwszej wizyty w swojej rodzinnej wsi poprosił Fedora Gocza, by ocalili dom, w którym Samuel się urodził. Dom był ruiną, stały fundamenty i ściany, w których ptaki uwiły gniazda. W ten sposób Łemko, Fedor Gocz stanął na czele komitetu odbudowy żydowskiego domu w Zyndranowej, w Zyndranowej gdzie przed wojną mieszkały trzy żydowskie rodziny.
Dla Fedora Gocza odbudowa domu stała się ważnym celem w życiu. Doszło więc do tego, że nie minęły dwa lata a Samuel Oliner mógł zostać powitany przez Fedora Gocza na przyzbie Olinerowego domu chlebem i solą oraz następującymi słowami umieszczonymi na drzwiach chaty : Witamy S.P. Olinera w rodzinnej Zyndranowej, naszego przyjaciela, rodaka w Domu - głosił napis na drzwiach chaty
Olinerowi łzy ściekały po policzkach Bo nie udało się wzejść ziarnu nienawiści a miłość biła z oczu Łemków i wszystkich, którzy tego dnia byli w Zyndranowej gdy Samuel Oliner wracał do domu.
W domu, w którym urodził się Samuel Oliner pokazano jak żyli Żydzi w tych okolicach, jak się modlili, jak mieszkali i jak umierali, gdy jeszcze było normalnie.
Normalnie nie będzie już nigdy, bo nie może być, by czas, który był, wrócił. Zostało muzeum, tak jak życie Żydów w Polsce stało się legendą i muzealnym eksponatem.
Dziś dom Samuela Olinera stanowi część Muzeum Kultury Łemkowskiej, po którym oprowadza... Fedor Gocz

powrót

Ostatnia aktualizacja tej witryny 2013-02-15 19:01:19

Preferowana rozdzielczość 1024x768
Copyright © 2005-03-16
Tomasz Biały